Moimi pierwszymi goglami VR były polecane i chwalone przez wszystkich Weebo 3D. Trudno jednak powiedzieć, abym był z nich zadowolony. Denerwowały mnie już od pierwszej chwili z uwagi na tragiczną wręcz jakość wykonania. Odklejające się i lepkie od kleju gąbki, brudne i nie dające się wyczyścić soczewki, kiepskie mocowanie telefonu. Czyżby nikt inny na to nie zwrócił uwagi? Skąd tyle pozytywnych opinii na ich temat? Otóż przyczyna jest banalna. Choć Weebo 3D to bardzo złe gogle, to wszystkie inne dostępne na rynku są po prostu jeszcze gorsze! Co komu po lepszej jakości wykonania, skoro zamiast zanurzenia się w świecie VR zobaczy w oddali prostokątny ekranik telefonu, na którym coś się wyświetla. I właśnie pod względem pola widzenia muszę przyznać rację, wszystkim pozytywnie oceniającym Weebo. Wrażenie jest niesamowite! Można dzięki nim obserwować dookoła siebie wirtualny świat zupełnie tak jakbyśmy w nim byli.
Teraz jednak pojawiły się gogle Dreamz.vr. Mają zapewnić takie same lub nawet lepsze wrażenia jak Weebo 3D, ale przebić je tym z czego i w jaki sposób zostały wykonane. Czy to się im udało?
Tak prezentują się jedne oraz drugie gogle. Po lewej stronie widzimy Weebo, z których odpadły słabo przyklejone fragmenty gąbki. Po prawej stronie zaś widać Dreamzy. Tylko dlaczego odklejona jest od nich przednia gąbka? Otóż oderwałem ją.
Jak już wspominałem Weebo są fatalnie wykonane. Odklejają się wszystkie, ale to dosłownie wszystkie gąbki, wystarczy tylko lekko za nie pociągnąć. Mam wrażenie, że zamiast kleju ktoś w ramach oszczędności użył lepu na muchy. Obchodziłem się z nimi bardzo delikatnie i tylko dlatego całość jeszcze nie odstała. Jednak wkrótce nie obejdzie się bez ponownego ich przyklejenia czymś solidniejszym.
W przypadku Dreamz.vr gąbka przyklejona jest mocniej jednak też budzi moje zastrzeżenia. Zwłaszcza przednia jej część, która dotyka bezpośrednio do twarzy. Chodzi o to, że klejem nie została pokryta na całej powierzchni, a jedynie maźnięto wąski paseczek. W efekcie brzegi odstają i również można ją łatwo naderwać. Oderwałem całość celowo, co wymagało trochę więcej wysiłku niż w przypadku Weebo 3D, gdzie odstaje sama, ale ciągle zbyt mało, aby była bezpieczna. Dacie dziecku gogle do ręki to wam tą gąbkę momentalnie oderwie. Jeśli jednak będziecie uważać to nic samo nie odpadnie. Zatem punkt dla Dreamz.
Na zdjęciu po lewej widać gąbkę, która odstała od Weebo. Ani śladu kleju. Tylko tyle, że się lepi. Po prawej stronie gąbka oderwana od Dreamz. Widać miejsce oderwania i gdzie był klej, a gdzie go nie było.
A skoro mowa o tym czymś, co się lepi w Weebo, to chyba jest największa bolączka tych gogli. Lepiej by było, gdyby dali osobno czyste gąbki do własnoręcznego przyklejenia niż upaprane tym czymś. Na zdjęciach po lewej widać wewnętrzną stronę gąbki pokrytą lepką substancją oraz brudną soczewkę, możliwe że ubrudzoną tym samym (bo nie da się jej wyczyścić). Po prawej widać wnętrze Dreamz. Nic się nie lepi. Soczewki oraz wszystko inne jest czyściutkie i eleganckie. Może jest kilka pyłków kurzu, ale można je szybko usunąć ściereczką bezpyłową. Punkt dla Dreamz.
Tutaj natomiast widać przegródkę pomiędzy lewą, a prawą soczewką. To newralgiczne miejsce, ponieważ dotyka do niego ekran telefonu. I tutaj Weebo 3D to porażka na całej linii! Co prawda z tej strony gąbka trzyma się lepiej, ale jej brzegi odstają. A kiedy wsuwacie telefon do środka to odstający brzeg wywija się i lepką stroną smaruje i brudzi wam ekran telefonu! I wcale nie jest go łatwo potem odczyścić. Rozwiązanie w Dreamz jest genialne w swojej prostocie. Otóż zamiast cienkiego paseczka z gąbki na środku przegródki, jest owinięta także po bokach. Dlatego nie ma szans, aby gąbka się oderwała lub wywinęła na skutek wkładania telefonu. Kolejny punt dla Dreamz.
No i jeśli chodzi o kwestię samego sposobu mocowania telefonu to także Dreamz biją na głowę Weebo. Widząc po prawej stronie zdjęcie mocowania w Dreamz, ktoś może się bardzo zdziwić. “Przecież jeśli przekręcę głowę nieco w bok to telefon wypadnie” - pomyśli sobie. “A w Weebo mogę go solidnie docisnąć tym gumowym paskiem, czyż nie?”. Otóż zaprawdę, zaprawdę powiadam wam, że prędzej wielbłąd przejdzie przez ucho igielne niż telefon wypadnie z gogli Dreamz. Jest tak dlatego, że gąbka którą pokryte są gogle, a także element przytrzymujący stawia bardzo silny opór. Można z łatwością wkładać i wyjmować, natomiast choćby nie wiem jak trząchać goglami to nie ma żadnych szans, aby sam wypadł. Genialne! Natomiast z Weebo może wam wypaść całkiem łatwo. Telefon można mocno przycisnąć paskiem, ale kiedy chcemy na nim uruchomić inną aplikację to trzeba go wyjąć. A potem znowu włożyć. A potem może znów będziemy musieli go wyjąć. W końcu pasek się poluzuje i telefon zacznie się telepać lub zwyczajnie wypadnie. Co prawda z jednej strony telefon dotyka do takiej samej gąbki jak w Dreamz, ale już z tyłu pasek nie jest nią pokryty. Wystarczy, że będzie zbyt luźno, telefon się trochę odchyli i zsunie po nim z łatwością! Znów punkt dla Dreamz.
Kolejną rzeczą, która przynajmniej w moim przypadku sprawdza się w Dreamz, zaś w Weebo nie - jest przycisk. Jak widać na zdjęciu po lewej Weebo mają coś czym można poruszać jednak nie działa mi to w żadnej aplikacji. Przycisk porusza się tylko na zewnątrz obudowy, zaś w środku nie ma niczego co by dotykało do telefonu. Zapewne do czegoś to służy, bo zauważyłem że przycisk jest magnesem jednak nie wiem do czego, a do gogli nie było dołączonej żadnej instrukcji jak go używać. Natomiast w Dreamz jest przycisk, którego przesunięcie powoduje, że dotykany jest ekran telefonu. Działa mi od razu i bez potrzeby szukania wyjaśnień! Punkt dla Dreamz.
Jednak od momentu, kiedy tylko założyłem Dreamzy na głowę, coś bardzo zaczęło mi w nich przeszkadzać. Otóż gogle Dreamz są sporo cięższe! Przyzwyczajony od samego początku do leciutkich Weebo, nie zdawałem sobie sprawy z tego jak bardzo denerwujące jest uczucie, że przed oczami wisi jakiś ciężar. To rozprasza, denerwuje i nie pozwala się wczuć w świat VR. Próbowałem, ale nie byłem w stanie ustalić w rękach jaka dokładnie może być różnica w ciężkości. Chciałem jednak poznać prawdę. Dlatego wyciągnąłem starą, pożółkłą wagę kuchenną. A oto jej werdykt: Weebo ok. 160 g, Dreamz ok. 250 g czyli ok. 56% więcej. Razem z moim telefonem Weebo 320 g, Dreamz 410 g. Dla porównania czytałem że Oculus waży 470 g. Cóż… Weebo mają lepkie i odstające gąbki. Mogę przykleić je dobrym klejem, mogę też wyciąć sobie paseczki z innej gąbki, ale wagi Dreamz nie zmniejszę. A jest ona na prawdę istotna. Jak dla mnie 2 punkty dla Weebo.
[align=center][/align]
Następna wiążąca się z tym kwestia to sposób noszenia gogli. Otóż Weebo tak jak tradycyjne gogle choć przytrzymywane są gumowym paskiem okalającym głowę to opierają się na nosie. Właśnie do tego służy ten wystający, rozcięty fragment gąbki widoczny na zdjęciu po lewej. Tymczasem Dreamz cały swój ciężar przenoszą na głowę i wiszą nad nosem w ogóle go nie dotykając. Nie mają nawet w tym miejscu gąbki. Moim zdaniem duży błąd. Nie po to ludzkość od setek lat kultywowała chwalebną tradycję opierania okularów na nosie, aby teraz przyszedł jakiś wywrotowiec i twierdził, że zrobi to lepiej. To wcale nie jest lepiej. Taki sposób noszenia gogli wymaga dodatkowego trzeciego paska biegnącego od góry. Czujemy, że wisi nam coś przed oczami, jak marchewka zawieszona przed oczami osła. To jest denerwujące, a dodatkowo potęguje wrażenie ciężaru gogli. Zapewne ma to jakiś związek z działaniem siły bezwładności oraz siły odśrodkowej. Gdyby gogle opierały się na nosie, to układ sił byłby zupełnie inny i nie byłyby tak odczuwalne. Zapewne właśnie po to, aby zniwelować niekorzystne wrażenia w Dreamz zastosowano dużo szersze paski niż w Weebo. Jednak to nie wyeliminowało problemu natomiast stworzyło dodatkowo wrażenie, że mamy na głowie jakąś czapkę czy coś takiego. Kolejne dwa punkty dla Weebo.
Ostatnia rzecz, która najmniej mi się chyba podoba w Dreamz. Miałem w nich wrażenie, że coś jest “nie tak” z polem widzenia. Niby widać tyle samo co w Weebo, a jednak zaczyna się pojawiać uczucie patrzenia przez lornetkę. O co chodzi? Być może widać to na zdjęciu poniżej. O ile dobrze zmierzyłem to w Dreamz soczewki znajdują się przynajmniej o 0,5 cm dalej od oczu niż w Weebo! Ale dlaczego? Przecież układ optyczny Weebo był doskonale znany i doceniany zanim pojawiły się gogle Dreamz, po co było pogarszać coś co było dobre? Wydaje mi się że znalazłem odpowiedź. Po oderwaniu tej strasznie grubej gąbki przybliżyłem gogle dużo bliżej oczu niż powinny być i co zobaczyłem? Otóż w moim polu widzenia znalazł się element bocznego przycisku, o którym pisałem wcześniej. Ten sam który ma dotykać do ekranu. Zapewne układ optyczny Dreamz został celowo ustawiony tak, aby wyciąć z pola widzenia ten element. Niestety to pogorszyło wrażenia. Prawdę mówiąc wolałbym go widzieć niż poświęcać to część tego co dawały konkurencyjne gogle. Jak dla mnie znowu dwa punkty dla Weebo.
I jeszcze nam sam koniec funkcjonalność, której nie mają żadne z omawianych gogli. Jako że mam wadę wzroku to bardzo brakuje mi regulacji ostrości. Za to będzie zero punktów zarówno dla Dreamz jak i dla Weebo.
Podsumowując 5 do 6. Ja póki co mimo wszytko zostaję jeszcze przy Weebo. Mam nadzieję, że kolejna wersja Dreamz będzie jednak miała optykę bliższą Weebo, zaś kolejna wersja Weebo, będzie miała jakość wykonania bliższą Dreamz.
Idealne byłyby gogle które łączą w sobie zalety zarówno jednych jak i drugich.
[align=center][size=150]* * *[/size][/align]
Oto moje zalecenia dla twórców:
[size=150]1. Nie bać się sklejki! Nie upierać się przy tworzywie! Robić jak najlżejsze![/size]
Ja też na początku sądziłem, że najlepsze byłyby gogle z plastikową obudową jednak trzymając jedne i drugie w ręku stawiam na sklejkę! Najważniejsze, że jest dużo lżejsza. I to wcale nie jest jedyna zaleta - jest także jakaś milsza w dotyku. Nawet bez gąbek mógłbym używać tych gogli. A konstrukcja się trzyma równie mocno jak plastikowa. Nawet nie próbuje się rozpaść! Róbcie ze sklejki!
[size=150]2. Solidnie przyklejać gąbkę! Owijać brzegi tam gdzie jest ryzyko podwinięcia![/size]
Gąbka ma być solidnie przyklejona, nie może nigdzie na brzegach odstawać. Zaś w newralgicznych miejscach zwłaszcza na przegródce między soczewkami ma być także po bokach tak jak w Dreamz.
[size=150]3. Mocowanie telefonu takie jak w Dreamz![/size]
Telefon nie ma prawa wypaść, a jednocześnie ma się dać łatwo włożyć i wyjąć. Te warunki idealnie spełnia Dreamz.
[size=150]4. Przycisk który dotyka ekran! Ale w rogu lub przy nosie![/size]
Przycisk który dotyka do ekranu, taki jak w Dreamz jest dobry. Jednak nie wolno pogarszać parametrów optycznych gogli tylko po to, żeby go ukryć z pola widzenia. Proponuję element dotykający umieścić w innym miejscu. Na przykład w rogu! Wiem - wtedy gogle nie będą kompatybilne z małymi telefonami, ale dajcie spokój! Jaki jest sens używania telefonu 4,5 cala w goglach z takim FOV? Jak ktoś taki ma to niech kupi inne gogle. Ale zdaje się, że ten element można znacznie lepiej ukryć bliżej środka, gdzieś w okolicy nosa. Tam też jest obszar leżący poza polem widzenia!!!
[size=150]5. Oparcie gogli na nosie tak jak w Weebo![/size]
Napiszę tak: przekręcasz głowę z lewej do prawej strony. Najpierw zaczyna poruszać się głowa. Głowa pociąga za sobą gumowe paski. Ponieważ paski są sprężyste zaczynają się napinać. Kiedy ich napięcie będzie odpowiednio duże zaczynają ciągnąć za sobą gogle. Gogle zaczynają się więc poruszać na końcu. Teraz zatrzymujesz głowę. Jednak gogle poruszają się dalej. Razem z głową zatrzymały się gumowe paski. Ponieważ paski są sprężyste zaczynają się rozciągać. Rozciągając się zaczynają wyhamowywać gogle. Po chwili ich siła napięcia jest na tyle duża, że całkowicie zatrzymują gogle. Jednak gogle już zdążyły się wychylić. Napięte paski ściągają więc je z powrotem. Gogle zaczynają się poruszać ruchem wstecznym i po chwili wracają na swoje miejsce, ale nieznacznie je mijają. Paski zaczynają się znów napinać i znów przyciągają je do siebie. Gogle wracają do normalnego ułożenia.
Czy ktoś jeszcze ma wątpliwości, że powinny się opierać na nosie?
[size=150]6. Soczewki jak najbliżej oczu![/size]
Soczewki powinny znajdować się jak najbliżej oczu, a telefon na tyle blisko soczewek, aby zapełnić jak największy obszar. Tylko taki układ da odpowiednie wrażenia VR.
[size=150]7. Coś dla osób z wadami wzroku![/size]
Bardzo prosty patent. Element utrzymujący soczewki ma być od wewnątrz nagwintowany. Soczewka lub obręcz wokół niej również ma być nagwintowana. I soczewki powinny być wkręcone, a nie wklejone w ten element. Natomiast aby utrzymać je na swoim miejscu dodatkowo powinna być wkręcona obręcz o przeciwstawnym gwincie. Obręcz powinna mieć po obu stronach wycięte dwa małe rowki. To samo dotyczy soczewki lub obręczy wokół soczewki. Do zestawu dodajemy kawałek metalu który będzie robił za kluczyk. Ma mieć odpowiedni rozstaw, a na końcu ząbki pasujące do rowków. Do tego instrukcja - najpierw wykręcamy obręcz o przeciwstawnym gwincie, aby odblokować soczewkę. Teraz kręcimy soczewką, aby znalazła się w odpowiedniej odległości od oka. Na końcu z powrotem wkręcamy obręcz o przeciwstawnym gwincie blokując soczewkę. Tam samo regulujemy drugą. Jakby ktoś nie zrozumiał to mogę to narysować. I tyle. W ten prosty sposób osoby z wadami wzroku dopasują gogle pod siebie. Nie potrzeba żadnego skomplikowanego i ciężkiego mechanizmu do regulacji ostrości.
I mamy gogle idealne.